Uwielbiam pisać różne opowiadania oto jedne z nich( jeśli się spodoba dodajcie kom żebym wiedziała czy dodać kolejny rozdział).
Rozdział I
Miłość Carlie i Jareda rozkwitała z każdym dniem. Można było spokojnie powiedzieć, że są małżeństwem po mimo młodego wieku. Rzadko można by spotkać parę tak idealnie dobraną. Ci, którzy mieli czyste serca widzieli kim są naprawdę oni.
Wszystko się układało świetnie, aż do kłótni, którą żadne z nich nie wywołało. Zrobili to koledzy Jareda, czyli uczniowie Czarnoksiężników, którzy chcieli za wszelką cenę zniszczyć ten związek. Pokazali fałszywe fotografię i powiedzieli Carlie, że Jared ją zdradza. Od tamtej pory już się nie widzieli. Dziewczyna wróciła do życia towarzyskiego, Zalansowie do Zorksing, a jej druga połówka do Włoszech.
Na drugi dzień wszystko było normalne jak każdego dnia. Carlie wstała o poranku, wzięła ubrania i poszła do łazienki. Gdy wchodziła do kuchni zobaczyła…jej rodzinę siedząco przy stole. Lie była bardzo ale to bardzo zaskoczona, przecież jej rodzina trafiła do Wymiaru Zagłady gdy miała zaledwie trzy latka. Nagle mama się odezwała:
-Ubierz się i coś zjedz córciu.
Carlie natychmiast się wyszykowała, zjadła kanapkę i wypiła herbatę. W końcu poszła do ganka ubrała się w kurtkę itp. Gdy miała wyjść usłyszała:
-Siostra poczekaj chwilę.- to był jej młodszy brat Piotr.
-No to się pośpiesz.- odparła mu.
Piotrek pospieszył się i wyszli. Szli przy kolorowych łąkach i sadach. Po półgodzinach byli przed szkołą im. Jana Pawła II. W szatni, w środku budynku było to samo:
-Hej Lie! –rzekła Jula i po chwili dodała- Widzę, że Twój brat już wyzdrowiał.
-Tak.- odpowiedziała zamyślona.
-Hejka! Pamiętacie, że jutro mamy zawody ? – zapytała się Iga, wchodząc do środka.
-Ależ, oczywiście.- odparły jej.
Po paru minutach zadzwonił dzwonek, dziewczyny poszły do klasy.
Na lekcji wszyscy uważali . Wszyscy, niezupełnie tylko Carlie co siedziała na tyle, nie uważała. Myślami była zupełnie gdzieś indziej. Każdy główkował nad zadaniem z matematyki , lecz tylko ona je wcześniej zrobiła nie słuchała co p.dyrektor mówił. Dla niej nudnie tłumaczył zadania od pani Paris.
W pewnym momencie, gdy dyrektor miał wyrwać ucznia do tablicy, zadzwonił dzwonek na przerwę. Wszyscy uczniowie wyszli z klasy. Dziewczyny usiadły na ławce przy kąciku patrona i rozmawiały.
-Ciekawe co nam pan jutro będzie mówić. – rzekła Ewelina.
- Ja go nigdy nie słucham, gdy to coś dla mnie nudnego. – odparła Klaudia.
Wszystkie dziewczyny pachnęły śmiechem.
- A słyszeliście jak raz….- zaczęła Sylwia, lecz nie mogła więcej powiedzieć.
Po chwili zrobiła się cisza. Nagle przerwała ją Magda:
Carlie co tak cicho byłaś na lekcji. Zawsze jak zrobisz zadanie to dajesz Eweli przepisać je.
Dzisiaj jakoś nie miałam ochoty.- rzekła, wpatrując się w schody jakby na kogoś czekała. Dziewczyny były tym bardzo zaskoczone, ponieważ dla Charlie nigdy nie było gorszych dni.
-Możesz nam powiedzieć o co chodzi.- rzekła Iga.
-Nie trzeba, to są moje prywatne sprawy.- odparła jej.
Po szkole rodzice zabronili jej samej wychodzić gdzie ma ochotę. Większość codziennych spraw odrzucili, nawet siatkówkę. Wyszła na dwór, wyjęła z murowanki zestaw do badmintona i zaczęła sama odbijać lotkę. Całe popołudnie spędziła na grze. Wieczorem kazali iść wcześniej spać. Gdy się położyła w ogóle nie spała tylko próbowała znaleźć odpowiedź „co się stało?’’. Nikt nie pamiętał, że nie miała rodziców tylko ona jedna pamiętała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz