wtorek, 21 maja 2013
Przyjaciele
Przyjaciele są zawsze z nami. W trudnych, czy cudownych chwilach naszego życia. Jednak czy warto poświęcać swoje życie dla nich. To zależy kto jaki jest i jak do tego podchodzi. Jednak przyjacielem możemy nazwać osobę, przy której naprawdę żyjemy, z którą się dogadujemy, przy której robimy głupoty, ale jej to nie przeszkadza, bo jesteśmy oby dwie zwariowane :) Jednak nie każdy ma szczęście w wyborze przyjaciół. Nie którym się trafia jakaś zje***a osoba, która przy najbliższej okazji obrabia dupę swojej najbliższej przyjaciółce/przyjacielowi. Szczerze mówiąc ja uwielbiam swoich znajomych i nie wiem co bym bez nich zrobiła.... chyba bym umarła <3 love forever friends <3
piątek, 17 maja 2013
This is me- This is you
Not everyone is together. Not who go to get a friend or someone to please. However, there are people who do not want to pretend to be someone who you are not and prefer to be together. It is to such people I include :)
Sometimes regret that I do not pretend someone else, because sometimes I do stupid. Do not fit the definition-live the moment. However, not all are like that, at least not those who pretend to be someone else. I know that fewer and fewer people are together because she is afraid of not acceptance by their peers, but at least for one day when ye one another: 3
Nie każdy jest sobą. Nie którzy udają by zdobyć przyjaciół lub komuś się przypodobać. Jednak są ludzie którzy nie chcą udawać kimś kim nie są i wolą być sobą. Ja do takich ludzi się zaliczam :)
Czasem żałuje że nie udaję kogoś innego, bo czasem robię głupoty. Do nie których pasuje określenie- żyj chwilą. Jednak nie wszyscy tacy są, a przynajmniej nie ci którzy udają kogoś innego. Wiem że coraz mniej osób jest sobą, bo boi się nie akceptacji od strony rówieśników, ale przynajmniej przez jeden dzień po bądźcie sobą :3
Sometimes regret that I do not pretend someone else, because sometimes I do stupid. Do not fit the definition-live the moment. However, not all are like that, at least not those who pretend to be someone else. I know that fewer and fewer people are together because she is afraid of not acceptance by their peers, but at least for one day when ye one another: 3
Nie każdy jest sobą. Nie którzy udają by zdobyć przyjaciół lub komuś się przypodobać. Jednak są ludzie którzy nie chcą udawać kimś kim nie są i wolą być sobą. Ja do takich ludzi się zaliczam :)
Czasem żałuje że nie udaję kogoś innego, bo czasem robię głupoty. Do nie których pasuje określenie- żyj chwilą. Jednak nie wszyscy tacy są, a przynajmniej nie ci którzy udają kogoś innego. Wiem że coraz mniej osób jest sobą, bo boi się nie akceptacji od strony rówieśników, ale przynajmniej przez jeden dzień po bądźcie sobą :3
wtorek, 14 maja 2013
Nie powiem jak
Pewnie już słyszeliście najnowszy kawałek Honoraty Skarbek( Honey)- Nie powiem jak. Ten tekst do mnie przemawia. Wgl całość ukazuje podobną sytuację w jakiej się znajduje. Najgorsza jest zakochanie się w drugiej osobie bez odwzajemnienie :'( A więc dedykuje wszystkim czytającym ten post tą piosenkę
i żebyście nie byli w okropnych sytuacjach albo w skomplikowanych....
i żebyście nie byli w okropnych sytuacjach albo w skomplikowanych....
poniedziałek, 13 maja 2013
The Angel of Darkness
Rozdział IV
Rozmawiali tak, aż doszli do jeziora. Joe wziął Carlie za rękę, prowadził przez mostek.Gdy byli na wysepce pośrodku rozlegającej się wody Joe powiedział:
- Carlie jestem ,,spelixem" czyli broniącym czarodziejki.
-A co ja mam do tego-zapytała się.
-To,że Ciebie kocham i chcę, żebyś wszystko o mnie wiedziała- odparł.
Lie była mocno sflustrowana w tym czasie. Joe pocałował ją. Odepchnęła go i uderzyła w policzek. Niestety nic nie poczuł a ona złamała rękę.Głośno jękała, a potem szybko pobiegła do lasu.
W domu opatrzyła ją sobie i wyjechała na lotnisko. Leciała przez pare godzin, gdy wylądował samolot, zabrała bagaż i rozglądała się za Alicją. Po chwili ją dostrzegła w tłumie. Poszły do samochodu.
-Dlaczego tu wróciłaś - zapytała się Ala.
-Tęskniłam za wami a po za tym wszystko układa mi się źle- odpowiedziała.
Po chwili były przed domem. W środku już wszyscy na nich czekali.
-Nie myślałam, że tak szybko się zobaczymy-powiedziała Aurelia przytulając ją do siebie.
-Dla mnie trzy miesiące to długo-rzekła.
-A o co Ci chodziło,że wszystko idzie źle- zapytała się Alicja.
-To, że z Jaredem się pokłóciliśmy, a tak oprócz tego... łowcy wrócili.- powiedziała niespokojnie Carlie- tylko wy mi zostaliście.
-Wszystko się ułoży, zobaczysz.- rzekła Beata.
Rozmawiali tak, aż doszli do jeziora. Joe wziął Carlie za rękę, prowadził przez mostek.Gdy byli na wysepce pośrodku rozlegającej się wody Joe powiedział:
- Carlie jestem ,,spelixem" czyli broniącym czarodziejki.
-A co ja mam do tego-zapytała się.
-To,że Ciebie kocham i chcę, żebyś wszystko o mnie wiedziała- odparł.
Lie była mocno sflustrowana w tym czasie. Joe pocałował ją. Odepchnęła go i uderzyła w policzek. Niestety nic nie poczuł a ona złamała rękę.Głośno jękała, a potem szybko pobiegła do lasu.
W domu opatrzyła ją sobie i wyjechała na lotnisko. Leciała przez pare godzin, gdy wylądował samolot, zabrała bagaż i rozglądała się za Alicją. Po chwili ją dostrzegła w tłumie. Poszły do samochodu.
-Dlaczego tu wróciłaś - zapytała się Ala.
-Tęskniłam za wami a po za tym wszystko układa mi się źle- odpowiedziała.
Po chwili były przed domem. W środku już wszyscy na nich czekali.
-Nie myślałam, że tak szybko się zobaczymy-powiedziała Aurelia przytulając ją do siebie.
-Dla mnie trzy miesiące to długo-rzekła.
-A o co Ci chodziło,że wszystko idzie źle- zapytała się Alicja.
-To, że z Jaredem się pokłóciliśmy, a tak oprócz tego... łowcy wrócili.- powiedziała niespokojnie Carlie- tylko wy mi zostaliście.
-Wszystko się ułoży, zobaczysz.- rzekła Beata.
czwartek, 9 maja 2013
Love
Każdy z nas poczuł smak miłości. Przeżyliśmy zakochanie, zadurzenie lub prawdziwą miłość. Ale nie zawsze było kolorowe. Czasem dla tego cudownego uczucia musieliśmy przejść długą i ciężką drogę, aby osiągnąć je. Nie którzy mieli łatwo, a nie którzy musieli się na cierpieć żeby dostrzec, że mieli to uczucie i je stracili.
Zastanawiam się nad jednym- czy miłość każdy odczuwa tak samo? Jak uświadamiamy sobie, że kogoś naprawdę lubimy czy może kochamy? To jest wielka i słodka tajemnica naszego życia...
Zastanawiam się nad jednym- czy miłość każdy odczuwa tak samo? Jak uświadamiamy sobie, że kogoś naprawdę lubimy czy może kochamy? To jest wielka i słodka tajemnica naszego życia...
The Angel of Darkness
Rozdział III
Po godzinie czasu Carlie wiedziała, że nie bezpieczeństwo minęło i może przestać udawać. Ciekawe jak to by było gdy naprawdę dziewczyna by umarła? To już i tak było nie aktualne Lie zawsze miała w sercu to czego Łowcy nie mogli mieć- miłość, wiara, nadzieja i dobroć. Po tym incydencie nie mogła się otrząsnąć. Znaleźć dom, a potem go stracić. Miała przez to pustkę w sercu, w szkole wszyscy się od niej odwrócili nawet Ci, którzy nie pojechali na zawody, bo Klaudia musiała im wygadać. Na zajęciach w grupach lub parach nikt jej nie chciał. Życie Carlie Carley stało się koszmarem. Dla niej największym wsparciem byli nauczyciele i Iga, którzy ją rozumieli. Widać, że plan Czarnoksiężników wypełniał się z każdym dniem coraz lepiej. W końcu po tych kilku dniach Lie straciła ochotę do życia.
Z tych uczuć zrobiła piosenki na nowy album muzyczny. Zrobiła powrót swojej drugiej osoby, która wyglądała trochę inaczej niż ona. Włosy miała do pępka i oczy miała brązowe. Powrót Alice na sceny lekko pomógł Carlie zapomnieć o sytuacji w której się znajdowała. Wszystko po małej przerwie w edukacji nabrało dla niej sensu i spostrzegła się jak kiedyś normalnie. Z tego powodu zdecydowała, że woli wrócić do przyjaciół niż być z powrotem w branży. Na następny dzień w szkole Carlie rozmawia z panią Paris:
- Czy mogła by mi pani wytłumaczyć z algebry ostatni dział?- spytała się Lie.
-Ależ oczywiście. To czego nie rozumiesz?
- Coś się stało?
- Nie, a dlaczego pytasz dziecko?
- No bo pani taka…. Smutna.
Zapadła cisza milczenia. Nagle pani rzekła:
- Powiem ci na ucho, ale nikomu nie możesz powiedzieć.
- Dobrze.- odparła i podeszła do pani.
- A więc twojej przyjaciółce Sylwii zmarł tata ubiegłej nocy i zostawił ją, a także jej rodzeństwo.
- Ale Alex nie jest jeszcze pełnoletnia- wybuchła Carlie nie dowierzając.
- Nie pójdą do Domu Dziecka, ale przygarnie ich ciocia Daria.
Po tej odpowiedzi zadzwonił dzwonek na lekcję. Pani Paris wzięła dziennik i poszła na lekcję do VI klasy.
Lie pomyślała sobie w głębi serca- To dlatego nikt na mnie nie zwraca uwagi. Każdy chcę być miły dla niej i jak najbardziej jej pomóc.
Po chwili wynikły z tego myśli jakby to ona powiedziała, że nie ma rodziców, ale spojrzała też na skutki i postanowiła to zachować między sobą a Jaredem.
W domu przeglądała pamiątki , ujrzała prezent od Jareda, na którym znajdowali się oni trzymający się za ręce. Nagle uświadomiła sobie- po prostu brakuje mi Jareda i miłości, którą mi dawał codziennie, dlatego serce mi krwawi. Wtem w jej domu pojawił się Joe.
- Nie wyjeżdżaj Carlie, proszę – rzekł Joe próbując ją przekonać. Jednak Lie przez chwilę nie odpowiadała. Nagle:
- Przykro mi, ale muszę…
- Nie, wcale nie musisz- rzekł uparcie i kontynuował.- Dla mnie jesteś najważniejsza. Wiem co do niego czujesz, ale popełniasz wielki błąd mu na Tobie nie zależy, gdy zależało nie zostawił by Ciebie na pastwę losu.
- Nie przekonasz mnie.
- W takim razie zrób coś dla mnie i choć na film do kina.
- Dobrze, lecz kiedy wrócimy z seansu od razu wyjeżdżam.
Po kilku minutach stali przed kasą.
- Na jaki chcesz pójść film?- spytał Joe.
- Obojętnie, choć najbardziej pasuje mi jakikolwiek horror.- odparła.
Wzięli bilety i poszli na salę. Gdy siedzieli Joe powiedział do Carlie:
- Jeśli się będziesz bała to możesz się przytulić.
W połoie filmu Joe nagle wyszedł.
-Joe wszystko w porządku- powiedziała dotykając go- masz gorączkę.
-Carlie muszę już iść- rzekł i wyszedł z kina.
Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje. Na drugi dzień postanowiła zadzwonić. Włączyła się tylko sekretarka:
-Nie mogę teraz odebrać. Proszę zostwa wiadomość.
-Hej Joe. Twój tata dzwonił i mówił, że masz monolukleozę. Zdrowiej jak najszybciej. Oddzwoń gdy będziesz miał czas-powiedziała i rozłączyła się.
Od rana cały czas wydzwaniała i za każdym razem zostawiała inną wiadomość.
Po południu zdecydowała się pojechać do niego.Zapukała do drzwi. Po chwili otworzył Bogdan:
-Witaj Carlie. Nie możesz się zobaczyć z Joe jest chory- odezwał się.
-Muszę go zobaczyć- powiedziała, unikając go i wchodząc do pokoju Joe.
Zobaczyła Joe śpiącego na łóżku. Wyjrzała przez okno, ujrzała Sama i jego bandę, o której Joe jej mówił w kinie. Wyszła z domu i poszła im naprzeciw.
-Możecie go zostawić w spokoju- rzekła.
-My mu tylko pomagamy, kwiatuszku- odparł.
Po tej odpowiedzi Lie uderzyła Sama z liścia.
-Sam uspokój się- mówił do niego Bill.
Jednak Sam był tak zdenerwowany, że....
-Carlie odsuń się- krzyknął Joe biegnący do nich.
Gdy skoczył on i Sam ,,przemienili się".
-Zabierzcie Carlie w bezpieczne miejsce- powiedział Bill.
-Chodź- rzekł Mariusz, biorąc ją za rękę. W pewnym momencie podnieśli ją i pobiegli przed siebie. Po godzinie zatrzymali się przed mały, zielonym domkiem. Weszli do środka. Przy stole siedziała dziewczyna z blond włosami i jednym okiem niebieskim a drugim białym przez, które przechodziła prawie nie widoczna rysa.
-Poznajcie się. To jest Ramona, a to Carlie- powiedział nagle Mariusz.
Po paru minutach zjawiła się reszta. Joe pokiwał głową,aby Lie z nim wyszła Spacerowali po lesie
gdy nagle on zaczął:
-Teraz widzisz kim jestem.
-Tak. Ładna mi monolukleoza- powiedziała śmiejąc się.
- Bogdan tak tylko powiedział, by nikt się o tym nie dowiedział-rzekł.
Po godzinie czasu Carlie wiedziała, że nie bezpieczeństwo minęło i może przestać udawać. Ciekawe jak to by było gdy naprawdę dziewczyna by umarła? To już i tak było nie aktualne Lie zawsze miała w sercu to czego Łowcy nie mogli mieć- miłość, wiara, nadzieja i dobroć. Po tym incydencie nie mogła się otrząsnąć. Znaleźć dom, a potem go stracić. Miała przez to pustkę w sercu, w szkole wszyscy się od niej odwrócili nawet Ci, którzy nie pojechali na zawody, bo Klaudia musiała im wygadać. Na zajęciach w grupach lub parach nikt jej nie chciał. Życie Carlie Carley stało się koszmarem. Dla niej największym wsparciem byli nauczyciele i Iga, którzy ją rozumieli. Widać, że plan Czarnoksiężników wypełniał się z każdym dniem coraz lepiej. W końcu po tych kilku dniach Lie straciła ochotę do życia.
Z tych uczuć zrobiła piosenki na nowy album muzyczny. Zrobiła powrót swojej drugiej osoby, która wyglądała trochę inaczej niż ona. Włosy miała do pępka i oczy miała brązowe. Powrót Alice na sceny lekko pomógł Carlie zapomnieć o sytuacji w której się znajdowała. Wszystko po małej przerwie w edukacji nabrało dla niej sensu i spostrzegła się jak kiedyś normalnie. Z tego powodu zdecydowała, że woli wrócić do przyjaciół niż być z powrotem w branży. Na następny dzień w szkole Carlie rozmawia z panią Paris:
- Czy mogła by mi pani wytłumaczyć z algebry ostatni dział?- spytała się Lie.
-Ależ oczywiście. To czego nie rozumiesz?
- Coś się stało?
- Nie, a dlaczego pytasz dziecko?
- No bo pani taka…. Smutna.
Zapadła cisza milczenia. Nagle pani rzekła:
- Powiem ci na ucho, ale nikomu nie możesz powiedzieć.
- Dobrze.- odparła i podeszła do pani.
- A więc twojej przyjaciółce Sylwii zmarł tata ubiegłej nocy i zostawił ją, a także jej rodzeństwo.
- Ale Alex nie jest jeszcze pełnoletnia- wybuchła Carlie nie dowierzając.
- Nie pójdą do Domu Dziecka, ale przygarnie ich ciocia Daria.
Po tej odpowiedzi zadzwonił dzwonek na lekcję. Pani Paris wzięła dziennik i poszła na lekcję do VI klasy.
Lie pomyślała sobie w głębi serca- To dlatego nikt na mnie nie zwraca uwagi. Każdy chcę być miły dla niej i jak najbardziej jej pomóc.
Po chwili wynikły z tego myśli jakby to ona powiedziała, że nie ma rodziców, ale spojrzała też na skutki i postanowiła to zachować między sobą a Jaredem.
W domu przeglądała pamiątki , ujrzała prezent od Jareda, na którym znajdowali się oni trzymający się za ręce. Nagle uświadomiła sobie- po prostu brakuje mi Jareda i miłości, którą mi dawał codziennie, dlatego serce mi krwawi. Wtem w jej domu pojawił się Joe.
- Nie wyjeżdżaj Carlie, proszę – rzekł Joe próbując ją przekonać. Jednak Lie przez chwilę nie odpowiadała. Nagle:
- Przykro mi, ale muszę…
- Nie, wcale nie musisz- rzekł uparcie i kontynuował.- Dla mnie jesteś najważniejsza. Wiem co do niego czujesz, ale popełniasz wielki błąd mu na Tobie nie zależy, gdy zależało nie zostawił by Ciebie na pastwę losu.
- Nie przekonasz mnie.
- W takim razie zrób coś dla mnie i choć na film do kina.
- Dobrze, lecz kiedy wrócimy z seansu od razu wyjeżdżam.
Po kilku minutach stali przed kasą.
- Na jaki chcesz pójść film?- spytał Joe.
- Obojętnie, choć najbardziej pasuje mi jakikolwiek horror.- odparła.
Wzięli bilety i poszli na salę. Gdy siedzieli Joe powiedział do Carlie:
- Jeśli się będziesz bała to możesz się przytulić.
W połoie filmu Joe nagle wyszedł.
-Joe wszystko w porządku- powiedziała dotykając go- masz gorączkę.
-Carlie muszę już iść- rzekł i wyszedł z kina.
Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje. Na drugi dzień postanowiła zadzwonić. Włączyła się tylko sekretarka:
-Nie mogę teraz odebrać. Proszę zostwa wiadomość.
-Hej Joe. Twój tata dzwonił i mówił, że masz monolukleozę. Zdrowiej jak najszybciej. Oddzwoń gdy będziesz miał czas-powiedziała i rozłączyła się.
Od rana cały czas wydzwaniała i za każdym razem zostawiała inną wiadomość.
Po południu zdecydowała się pojechać do niego.Zapukała do drzwi. Po chwili otworzył Bogdan:
-Witaj Carlie. Nie możesz się zobaczyć z Joe jest chory- odezwał się.
-Muszę go zobaczyć- powiedziała, unikając go i wchodząc do pokoju Joe.
Zobaczyła Joe śpiącego na łóżku. Wyjrzała przez okno, ujrzała Sama i jego bandę, o której Joe jej mówił w kinie. Wyszła z domu i poszła im naprzeciw.
-Możecie go zostawić w spokoju- rzekła.
-My mu tylko pomagamy, kwiatuszku- odparł.
Po tej odpowiedzi Lie uderzyła Sama z liścia.
-Sam uspokój się- mówił do niego Bill.
Jednak Sam był tak zdenerwowany, że....
-Carlie odsuń się- krzyknął Joe biegnący do nich.
Gdy skoczył on i Sam ,,przemienili się".
-Zabierzcie Carlie w bezpieczne miejsce- powiedział Bill.
-Chodź- rzekł Mariusz, biorąc ją za rękę. W pewnym momencie podnieśli ją i pobiegli przed siebie. Po godzinie zatrzymali się przed mały, zielonym domkiem. Weszli do środka. Przy stole siedziała dziewczyna z blond włosami i jednym okiem niebieskim a drugim białym przez, które przechodziła prawie nie widoczna rysa.
-Poznajcie się. To jest Ramona, a to Carlie- powiedział nagle Mariusz.
Po paru minutach zjawiła się reszta. Joe pokiwał głową,aby Lie z nim wyszła Spacerowali po lesie
gdy nagle on zaczął:
-Teraz widzisz kim jestem.
-Tak. Ładna mi monolukleoza- powiedziała śmiejąc się.
- Bogdan tak tylko powiedział, by nikt się o tym nie dowiedział-rzekł.
piątek, 3 maja 2013
Styl
czwartek, 2 maja 2013
Cracks
Nie masz dzisiaj humoru?
Pokłóciłeś się z rodzicami?
A może zrób sobie chwilę od nauki i obejrzyj cracki.
Co to są cracki?
Są to filmiki przedstawiające sceny z filmów lub seriali z dopasowaną do nich
muzyką lub dialogami. W niektórych momentach można się popłakać ze śmiechu :)
Pokłóciłeś się z rodzicami?
A może zrób sobie chwilę od nauki i obejrzyj cracki.
Co to są cracki?
Są to filmiki przedstawiające sceny z filmów lub seriali z dopasowaną do nich
muzyką lub dialogami. W niektórych momentach można się popłakać ze śmiechu :)
Bohaterowie The Angel of Darkness
To jest moje opowiadanie własnego autorstwa więc proszę nie kopiować :)
Bohaterowie
Carlie Carley. Główna bohaterka opowieści.
Ma 15 lat choć żyje mnóstwo lat. Każdy myśli (ona też)
że jest zwykłą dziewczyną. Lecz gdy poznaje Jareda
odkrywa całą prawdę o sobie i o swojej przeszłości.
Jared Carleyn. Ma 17 lat i jest łowcą istot magicznych.
Posiada nad zwyczajne zdolności: teleportacja
latanie, znikanie. W swoim zawodzie najlepszy,
dopóki nie poznał Carlie. To ona sprawiła, że
zmienił się na lepsze.Ma brata.
Anastecia Mary Carleyn. Nie ślubne dziecko
Carlie i Jareda. Jest małą wampirzycą, choć
odziedziczyła po swoich rodzicach nad
naturalne zdolności. Ma ok.15 lat.
Danny brat bliźniak Anasteci.
Tak jak siostra jest wampirem.
Jednak Danny idzie w ślady
taty i jest utalentowanym
łowcą.
Lewin Vandermier przyrodni brat Jareda.
Jest wampirem i ma ok.16 lat. Lewi
(skrót jego imienia) jest spostrzegawczy
ale także uparty. Podobny do brata
po charakterze po mimo braku więzi krwi.
Aurelia Vandermier.
Dziewczyna Lewina.
Ma 16 lat, przemieniona
w wampirzycę.
Zapomniana kuzynka Carlie.
Anna Wampirzyca. Wygląda nie pozornie
ale może każdego zaskoczyć. Nie nawidzi
Carlie i zrobi wszystko żeby jej życie się
zakończyło.
Rodzina Zalansów (wampiry)
Beata |
Esmeralda |
Borys |
Johny |
Tomasz |
Szkoła
Praktycznie każda osoba chodzi tylko do szkoły z przymusu.Nie którzy bo mają znajomych czy rodzice nie pozwalają zostać w domu. Jednak nie które osoby myślą o swojej przyszłości i chodzą do szkoły aby zdobywać wiedzę. Na pewno u nie których z was tak wygląda chodzenie do szkoły:
Kto tak z was więc ma? Bo ja się zaliczam do takich osób :P
Kto tak z was więc ma? Bo ja się zaliczam do takich osób :P
środa, 1 maja 2013
The Angel of Darkness
Rozdział II
Na drugi dzień Carlie wstała bardzo wcześnie. Wyszykowała się i wyszła do szkoły. Przed kioskiem czekały już Iga i Ania. Po godzinie czasu wszyscy byli, a 5 minut później wyjechali. W autobusie było bardzo wesoło. Niektóre dziewczyny włączały muzę z komórek, a inne podziwiały widoki. Żal było Magdy i Sylwii, które nie pojechały z powodu grypy. Po drodze wzięli dziewczyny z Sulejowa i udali się do Łodzi. Po dwóch godzinach byli na miejscu. Szybko wybiegły z busa i udały się w stronę ośrodka rekreacyjnego. Po chwili przebierały się w białe koszulki z czarnymi numerami i ciemno granatowymi spodenkami. Na hali pan dał im piłki do rozgrzewki. Każdy skład wziął po jednej i odbijali ją. Nagle po sali rozszedł się odgłos gwizdka. Wszystkie grupy ustawiły się i po chwili organizujący wyjaśnił zasady.
Dziewczyny jak zwykle dawały się z siebie wszystko. Jedynie na zawodach nie mogło się odbyć bez czegoś nadzwyczajnego. Przy ostatnim meczu zjawili się oni. Przeteleportowali się do środka, po czym Gronton przemówił:
Oddajcie nam dziewczynę.
Każdy był zdziwiony, ale także nie wiedzieli o co im chodzi. Nagle ciszę przerwała Charlie:
-Odłóżcie telefony, aparaty itp.- w tym czasie Łowcy zaczęli atakować. Lie , zrobiła barierę mentalną, po czym wybiegła z pomieszczenia, by nikomu się nic nie stało. Nikt nie wiedział co robić. Tylko Iga wiedziała o co im chodzi, lecz zdziwienie sparaliżowało ją. Pare minut a może nawet chwil minęło, gdy powróciła Lie. Biedna dziewczyna wpadła na salę sportową rozbijając ścianę.
Czarnoksiężnicy odpuścili gdyż i tak za bardzo się ujawnili przed śmiertelnymi.
Carlie jeszcze leżała pod gruzami, aż po paru sekundach na halę wkroczyli Zalansowie. Z nie wielką pomocą wyciągają nastolatkę z pod gruzów. Po chwili pan Tomasz opatrzył dziewczynę i wszyscy wrócili do ,,niezwykłych” zawodów. Udało się drużyna wraz z nią zajęła I miejsce w KinderSporcie.
Radosne dziewczęta szybko pobiegły w szatni.
-Nie mogę uwierzyć, że wygrałyśmy- rzekła szczęśliwie Ania.
-Naprawdę mieliśmy szczęście. Carlie kim oni byli?- zapytała Magda.
Carlie jednak milczała, zamyślona głęboko w sobie nie uważała co mówią inne osoby w tym pomieszczeniu. W busie nikt na Lie nie zwracał ani nie przeszkadzał jej w obmyślaniu.
W domu mama zrobiła jej okład, a ona przykładając do głowy go rozwiązała całą zagadkę. Po chwili tata wszedł do pokoju.
- Wiem wraz z mamą co się stało na zawodach- zaczął ojciec- postanowiliśmy dlatego, że nie będziesz jeździć na zawody, konkursy i tym podobe, bo inaczej wymyślimy najgorszą karę dla ciebie.
- Dlaczego?- spytała się niewinnie.
- Nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale jesteś naszą córką i nie wiesz, że jesteś wyjątkową osobą.- odparł tata.
Po tej odpowiedzi Lie ściągła kompres, zostawiła go na kanapie i poszła do kuchni a rodzice za nią.
-Co chcesz? Zrobię Ci kanapki.- rzekła mama dotykając ją.
- Nie dotykaj mnie!- krzyknęła i odepchnęła mame.
-Uspokój się.- zaczął ojczym- Jesteśmy Twoimi rodzicami i możesz nam powiedzieć co Cię trapi.
Pochwyciła gwałtownie nóż i omijając rodziców wybiegła na podwórko.
- Przestań bo zrobisz sobie krzywdę albo nam.- powiedziała spokojnie mama.
-Może i nabraliście wszystkich, że jesteście moimi rodzicami ale o mnie zapomnieliście, że na mnie nie działają wasze sztuczki, Łowcy.- odparła Lie przebiegle.
- O nie moja panno! Odwołaj to przecież jesteśmy Twymi rodzicami.
-Chyba masz rację…- rzekła pomału kładąc nóż na ziemię. Doszła do połowy gdy dodała- Nagragonie!
W tym momencie rzuciła nóż w stronę podszywaczy. Carlie szybko pobiegła na pole. Och, prawie jej nie trafił magiczny pocisk Damiana, który udawał jej ojca.
Damian po chwili zduplikował atak i oba w tym samym czasie trawiły w uciekając Lie. Od razu gdy zaklęcie przestało działać podszedł Darek i zaczął sprawdzać czy dziewczyna żyje.
-Ledwo bije jej serce- rzekł Darek odwracając się.
Dla Łowców był to ostateczny znak-zostawić ją i niech umiera. Już po kilku sekundach Główny Łowca wraz z uczniami przeteleportowali się do kwatery, która znajdowała się we Włoszech.
Na drugi dzień Carlie wstała bardzo wcześnie. Wyszykowała się i wyszła do szkoły. Przed kioskiem czekały już Iga i Ania. Po godzinie czasu wszyscy byli, a 5 minut później wyjechali. W autobusie było bardzo wesoło. Niektóre dziewczyny włączały muzę z komórek, a inne podziwiały widoki. Żal było Magdy i Sylwii, które nie pojechały z powodu grypy. Po drodze wzięli dziewczyny z Sulejowa i udali się do Łodzi. Po dwóch godzinach byli na miejscu. Szybko wybiegły z busa i udały się w stronę ośrodka rekreacyjnego. Po chwili przebierały się w białe koszulki z czarnymi numerami i ciemno granatowymi spodenkami. Na hali pan dał im piłki do rozgrzewki. Każdy skład wziął po jednej i odbijali ją. Nagle po sali rozszedł się odgłos gwizdka. Wszystkie grupy ustawiły się i po chwili organizujący wyjaśnił zasady.
Dziewczyny jak zwykle dawały się z siebie wszystko. Jedynie na zawodach nie mogło się odbyć bez czegoś nadzwyczajnego. Przy ostatnim meczu zjawili się oni. Przeteleportowali się do środka, po czym Gronton przemówił:
Oddajcie nam dziewczynę.
Każdy był zdziwiony, ale także nie wiedzieli o co im chodzi. Nagle ciszę przerwała Charlie:
-Odłóżcie telefony, aparaty itp.- w tym czasie Łowcy zaczęli atakować. Lie , zrobiła barierę mentalną, po czym wybiegła z pomieszczenia, by nikomu się nic nie stało. Nikt nie wiedział co robić. Tylko Iga wiedziała o co im chodzi, lecz zdziwienie sparaliżowało ją. Pare minut a może nawet chwil minęło, gdy powróciła Lie. Biedna dziewczyna wpadła na salę sportową rozbijając ścianę.
Czarnoksiężnicy odpuścili gdyż i tak za bardzo się ujawnili przed śmiertelnymi.
Carlie jeszcze leżała pod gruzami, aż po paru sekundach na halę wkroczyli Zalansowie. Z nie wielką pomocą wyciągają nastolatkę z pod gruzów. Po chwili pan Tomasz opatrzył dziewczynę i wszyscy wrócili do ,,niezwykłych” zawodów. Udało się drużyna wraz z nią zajęła I miejsce w KinderSporcie.
Radosne dziewczęta szybko pobiegły w szatni.
-Nie mogę uwierzyć, że wygrałyśmy- rzekła szczęśliwie Ania.
-Naprawdę mieliśmy szczęście. Carlie kim oni byli?- zapytała Magda.
Carlie jednak milczała, zamyślona głęboko w sobie nie uważała co mówią inne osoby w tym pomieszczeniu. W busie nikt na Lie nie zwracał ani nie przeszkadzał jej w obmyślaniu.
W domu mama zrobiła jej okład, a ona przykładając do głowy go rozwiązała całą zagadkę. Po chwili tata wszedł do pokoju.
- Wiem wraz z mamą co się stało na zawodach- zaczął ojciec- postanowiliśmy dlatego, że nie będziesz jeździć na zawody, konkursy i tym podobe, bo inaczej wymyślimy najgorszą karę dla ciebie.
- Dlaczego?- spytała się niewinnie.
- Nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale jesteś naszą córką i nie wiesz, że jesteś wyjątkową osobą.- odparł tata.
Po tej odpowiedzi Lie ściągła kompres, zostawiła go na kanapie i poszła do kuchni a rodzice za nią.
-Co chcesz? Zrobię Ci kanapki.- rzekła mama dotykając ją.
- Nie dotykaj mnie!- krzyknęła i odepchnęła mame.
-Uspokój się.- zaczął ojczym- Jesteśmy Twoimi rodzicami i możesz nam powiedzieć co Cię trapi.
Pochwyciła gwałtownie nóż i omijając rodziców wybiegła na podwórko.
- Przestań bo zrobisz sobie krzywdę albo nam.- powiedziała spokojnie mama.
-Może i nabraliście wszystkich, że jesteście moimi rodzicami ale o mnie zapomnieliście, że na mnie nie działają wasze sztuczki, Łowcy.- odparła Lie przebiegle.
- O nie moja panno! Odwołaj to przecież jesteśmy Twymi rodzicami.
-Chyba masz rację…- rzekła pomału kładąc nóż na ziemię. Doszła do połowy gdy dodała- Nagragonie!
W tym momencie rzuciła nóż w stronę podszywaczy. Carlie szybko pobiegła na pole. Och, prawie jej nie trafił magiczny pocisk Damiana, który udawał jej ojca.
Damian po chwili zduplikował atak i oba w tym samym czasie trawiły w uciekając Lie. Od razu gdy zaklęcie przestało działać podszedł Darek i zaczął sprawdzać czy dziewczyna żyje.
-Ledwo bije jej serce- rzekł Darek odwracając się.
Dla Łowców był to ostateczny znak-zostawić ją i niech umiera. Już po kilku sekundach Główny Łowca wraz z uczniami przeteleportowali się do kwatery, która znajdowała się we Włoszech.
Subskrybuj:
Posty (Atom)